Emocje w pracy Sztuczna inteligencja
Sztuczna inteligencja (AI) a emocje w pracy

Sztuczna inteligencja (AI) a emocje w pracy

O szybkości zachodzących zmian w świecie oraz o tym, dlaczego warto dbać o emocje i w pracy, i w życiu osobistym, z prof. Rafałem Ohme, autorem książki Spa dla Umysłu, rozmawia Anna Macnar, CEO HRM Institute.

Rzeczywistość zawodowa zmienia się w bardzo szybkim tempie. Jak się w niej odnaleźć? Czy można się do tych zmian w jakiś sposób przygotować?

Wszystkim nam wydaje się, że obecnie rzeczywistość zmienia się tak szybko, jak jeszcze nigdy dotąd. Odpowiedzialne są za to technologie cyfrowe i tzw. digital disruption (cyfrowa przemiana). Najciekawsze jest to, że wcale nie znajdujemy się w centrum tych zmian, ale w ich przedsionku. Zmiany dopiero zaczną następować, a to, co teraz pędzi z prędkością pociągu TGV, w rzeczywistości jest spokojnie dreptającym osiołkiem.

Zmiany, które są przed nami, będą miały twarz sztucznej inteligencji oraz wirtualnej rzeczywistości. Dostępne na rynku okulary VR nie dają jeszcze nawet przedsmaku prawdziwej wirtualnej rzeczywistości, w której gołym okiem nie będziemy potrafili stwierdzić, które osoby istnieją fizycznie, a które są awatarami. W konsekwencji kiedy będę chory, do pracy pójdzie mój awatar, który wykona za mnie wszystkie obowiązki. Po co mam iść na randkę, skoro mogę stworzyć własnego awatara, który będzie bardziej elegancko ubrany niż ja, będzie młodszy, szczuplejszy oraz będzie mówił w języku portugalskim, bo ta randka odbędzie się w Rio de Janeiro? A ja będę siedział w domu przed smartfonem i jadł chipsy.

Oczywiście teraz każdy myśli, że to niemożliwe. Ale gdyby 20 lat temu ktoś powiedział nam, że dla przyjemności będziemy się zajmować klikaniem w komputer, to byśmy w to nie uwierzyli. Tymczasem dziś prawie każdy z nas surfuje po sieci od 2 do 6 godz. dziennie. Jeśli cię tam nie ma, to nie istniejesz.

Kiedy te zmiany mogą zaistnieć i kiedy będziemy mogli wysłać w zastępstwie za nas awatary?

Szacuje się, że awatary to kwestia 5 lat, i to będzie dopiero początek zmian. Druga twarz zmian to sztuczna inteligencja (AI), która zmniejszy liczbę miejsc pracy. Już dziś możemy dostrzec pierwsze ofiary – to kasjerzy, zastępowani przez kasy samoobsługowe. Innym zawodem wspieranym a docelowo wypieranym przez AI będzie kierowca. Kolejne dwie profesje to lekarz i prawnik. Dlaczego? Kluczową powinnością lekarza jest postawienie diagnozy. Lekarz stawia w trakcie swojego życia 20–30 tys. diagnoz. AI będzie ich miała tysiące (dziś), miliony (jutro) i miliardy (w 2050). Czy będziesz ufał człowiekowi, który ma w głowie 20 tys. przypadków? Czy raczej zaufasz AI i jej 200 mln przypadków, z czego 2 mln są identyczne, i która określi prawdopodobieństwo wyleczenia dla każdego z zaproponowanych trzech wariantów kuracji.

„Jedyną rzeczą, której sztuczna inteligencja (AI)
nie jest w stanie podrobić to emocje”.

Natomiast zawód, który nie zniknie, to pielęgniarka, ponieważ żadna, nawet najwspanialsza maszyna nie podejdzie do zestresowanego pacjenta, nie przytuli go i nie powie „wszystko będzie dobrze”. Tak naprawdę jedyną rzeczą, której maszyny nie są w stanie podrobić, są emocje. Sztuczna inteligencja nawet nie zbliży się do inteligencji emocjonalnej, ponieważ jest pisana w kodzie binarnym, zero-jedynkowym. Inteligencja emocjonalna (emocje) może być procesowana w dwóch obiegach w mózgu: obiegu górnym i dolnym, dzięki którym możemy np. kochać i nienawidzić w tym samym czasie. Jednocześnie możemy pożądać i mieć wyrzuty sumienia, mieć ochotę i się obawiać. To jest neurobiologiczny fakt i tego maszyny nie będą w stanie zrobić. Przełom nastąpi wtedy, kiedy sztuczna inteligencja nie będzie tworzona na bazie procesorów krzemowych, ale przeniesie się na poziom kwantowy.

Jeśli automatyzacja, sztuczna inteligencja, awatary itd. mogą zagrażać ludzkiej pracy, to czy uratować mogą nas tylko emocje?

Automatyzacja i sztuczna inteligencja wykorzystują umiejętności analitycznego myślenia. Należy zrobić wszystko, aby wprowadzić emocje nie tylko do naszego życia prywatnego, ale również do pracy. Zjawisko to nosi nazwę smart power leadership. W XX w. zarządzanie opierało się na tzw. hard power, czyli zarządzaniu transakcjami, którymi były kary i nagrody. W XXI w. kary i nagrody, nie są wystarczającym powodem, dla którego będę chciał rano wstać do pracy. Nawet jeśli są obiektywne, transparentne i przewidywalne. Wynagrodzenie za pracę również nie jest wystarczającym powodem.

Jak powiedział Simon Sinek: „potrzebujemy »dlaczego«”. Bardzo dobrze pokazuje to pokolenie Y. Millenialsi mogą zrezygnować z dobrze płatnej pracy tylko dlatego, że nie widzą sensu jej wykonywania. Potrzebują od pracy czegoś więcej – wizji, inspiracji i wartości, które przyświecają firmie i które są szczerze wdrażane. Ważne jest również bycie docenianym oraz atmosfera, w jakiej się pracuje. A zatem oprócz hard power musimy mieć soft power, a ich harmonijne połączenie nazywa się smart power. To inteligentne zarządzanie, w którym oprócz kar i nagród dbamy również o sens, czyli o realne wartości, atrakcyjną wizję i dobre relacje.

Co zatem pracownik może zrobić z emocjami, żeby dobrze funkcjonować zarówno w życiu osobistym, jak i w pracy? Czy w jakiś sposób można tym sterować, można to ćwiczyć, rozwijać?

Przede wszystkim trzeba umieć zmierzyć stan emocji. Takie pomiary w firmach się oczywiście odbywają, jednak tradycyjne metody badania emocji są mniej skuteczne. Ludzie często nie chcą przyznać się do tego, że ich praca nie ma sensu albo że czują się niedowartościowani. Większość metod, których używa cały świat, powstała pół wieku temu. Ale cyfrowa przemiana odcisnęła swój ślad również w tym zakresie. Tak zwane inteligentne testy wykorzystujące elementy maszynowego uczenia sprawdzają, czy osoba naprawdę jest pewna tego, co mówi. Jeśli się waha, to oznacza, że niekoniecznie wierzy albo w 100% identyfikuje się z tym, co mówi. Uczniowie szkół średnich jednym głosem twierdzą, że narkotyki są złe, ale kto jest tego pewny, a kto się waha? Dla nauczycieli i rodziców, a nawet dla samych testowanych to cenna informacja, prawda? Reasumując, trzeba umieć zmierzyć stan emocji, a później należy zorganizować ustrukturyzowane i systematyczne wdrożenia.

„Należy zrobić wszystko, aby wprowadzić emocje
nie tylko do naszego życia prywatnego, ale również do pracy”.

Coraz częściej mówi się o programach wellbeing w organizacjach, ale czy poświęca się na nie odpowiednią ilość czasu? Czy firmy prowadzą szkolenia z inteligencji emocjonalnej? Ja osobiście się z tym nie spotkałem. Te, które są prowadzone, powstały 50 lat temu, czyli przed narodzinami neuronauki, która kompletnie wywróciła do góry nogami wyobrażenie o tym, jak zbudowany jest umysł, jak funkcjonują emocje i jak należy nad nimi pracować. Neuronauka pokazuje, że emocje to nie jest coś, czego powinniśmy się wstydzić, tylko coś, z czego powinniśmy być dumni. Problem w tym, że emocje są jak ogień, który może sparzyć. Wiele osób może pokazać rany czy oparzenia po emocjonalnych wydarzeniach z życia prywatnego czy zawodowego. Nie jest to jednak powód, aby te emocje odrzucać. Zróbmy dokładnie to, co zrobiliśmy z ogniem – ujarzmiliśmy go, dzięki czemu zrobiliśmy gigantyczny krok cywilizacyjny. Neurobiologia podaje sposoby, jak mądrze zarządzać emocjami.

Pomyślmy o emocjach nie jako o stanach psychologicznych – i mówię to jako profesor psychologii – ale bardziej jako o stanach neurochemicznych. Emocje są generowane w układzie limbicznym i zawsze pobudzają aktywność hormonalną.  Hormony to nic innego jak legalne i naturalne narkotyki, które dodają nam energii, więc grzechem jest z nich nie korzystać. Jeżeli naprawdę lubimy swoją pracę, to nasze ciała wytwarzają endorfiny, serotoninę i dopaminę, które powodują, że mamy więcej siły i energii, a nie musimy pić napojów energetycznych. Oprócz tego hormony zwiększają poziom inteligencji i poprawiają pamięć. Emocje to naturalne dopalacze, które nas dopingują i są legalne. Dobre emocje wytwarzane są wtedy, kiedy dostrzegamy sens pracy, kiedy ludzie wokół są przychylni i nas doceniają oraz kiedy otoczenie, czyli wystrój wnętrz (choćby taki mały drobiazg jak oświetlenie), nas pozytywnie stymuluje.

Jak nauczyć się ujarzmiać emocje? Czy można to ćwiczyć?

Powinniśmy przede wszystkim uświadomić sobie, jak ważne są emocje, że nie można się ich wstydzić oraz że są sposoby na to, by je ujarzmiać i nimi zarządzać, a nie pozwalać, żeby to emocje zarządzały nami. Mówimy o systemie holistycznym, czyli nie tylko o tym, co dzieje się w mojej pracy czy w moim domu, ale również o tym, co dzieje się w moim drugim domu, czyli moim ciele. Są to trzy połączone ze sobą jestestwa i żadne z nich bez pozostałych nie będzie optymalnie funkcjonowało. O tym, jak ćwiczyć i dbać o emocje, piszę w mojej najnowszej książce Spa dla Umysłu. Zapraszam do lektury!

Dziękuję za rozmowę.

Rafał Ohme
Profesor w Szkole Biznesu na Uniwersytecie Stellenbosch w Kapsztadzie (RPA), właściciel firmy technologicznej NEUROHM, laureat konkursu Przedsiębiorca Roku EY, autor bestsellera Emo Sapiens i nowości Spa dla Umysłu. Pisze do „Forbesa”.

 

Wywiad ukazał się w naszej autorskiej publikacji EB Book 2020. Pobierz bezpłatnie pełną publikację.